piątek, 4 stycznia 2013

Zaprzestaję blogowania

Ostatni rozdział dodałam dosłownie przed chwilą, ale tylko dlatego, bo napisałam go już wcześniej i nie chciałam, żeby się "zmarnował". Zwlekałam z tym długo i zauważyłam, że blogowanie nie jest dla mnie... Regularne dodawanie notek, przemyślane wpisy, myślenie "czy spodoba się innym?". Ja wolę iść na spontan, pisać kiedy mi się podoba i kiedy mam na to ochotę. Nie wiem dlaczego zaczęłam pisać na blogu i to jeszcze o takich normalnych tematach. Ja kocham fantastykę, szczerze mówiąc nie mam pojęcia skąd ten wybór. Przykro, że przestaję już po drugim rozdziale, ale to nie moje powołanie. Dziękuję za opinie na temat mojego opowiadania, szczególnie wzięłam sobie od serca jedną, dłuższą od pozostałych. Sądzę, że reszta nie była całkowicie szczera, bo opowiadanie wcale nie było jakieś świetne. No cóż... wracam do swoich dawnych nawyków. Znowu zaczynam toczyć dalsze losy moich wampirystycznych opowiadań. I będę je pisać dla siebie, nikomu nie pokazując. Dzięki temu blogowi zauważyłam też, że lepiej mi wychodzi jak się nie staram.

002 - Oślepiające światła

Ivy
Weszłam do domu, zdjęłam kurtkę i buty i skierowałam się do kuchni, gdzie zauważyłam swoją siostrę ślęczącą nad jakąś książką.
- Hej Sammy, a ty w domu o tej porze? - przywitałam się i podeszłam do stołu mierząc wzrokiem pojemnik z owocami.
- Zwolniłam się z pracy, bo musiałam jeszcze coś załatwić. - odpowiedziała dość tajemniczo, jak na nią.
Spojrzałam się na nią pytająco i chwyciłam po dłuższym namyśle jabłko. Sammy popatrzyła na mnie, wzięła książkę i dodała tylko:
- Dowiesz się w swoim czasie. - I poszła do swojego pokoju.
Poszłam w jej ślady idąc do swego pokoju. Czułam się jakoś inaczej, co najmniej dziwnie. Spojrzałam za okno, było już ciemno. Nienawidzę takiej zimy, mrozy są straszne, a śniegu w ogóle nie ma. Z kieszeni moich rurek wydobył się cichy dźwięk sms-a. Na wyświetlaczu pojawił się napis: "Spotkajmy się w parku, teraz." Nie mam tego numeru na liście kontaktów, ale z niewiadomych mi powodów po prostu wstałam i wyszłam. Sięgnęłam do kieszeni mojej kurtki i wyczułam palcami paczkę papierosów. Wyciągnęłam jednego i zaczęłam szukać zapalniczki w drugiej kieszeni. Zapaliłam papierosa, przechodząc powolnie przez jezdnię i zaciągnęłam się. Byłam blisko parku, spojrzałam w jego stronę, ktoś stał obok jednej z ławek. Widać było tylko zarysy, ale to pewnie ten, kto wysłał mi tego sms-a. Usłyszałam jakieś warczenie po drugiej stronie. Odwróciłam więc głowę i spojrzałam na drugą stronę jezdni. Oślepił mnie blask świateł samochodowych.

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. W ręku poczułam jakby igłę. Spojrzałam więc w dół, a potem błyskawicznie rozejrzałam się naokoło po białym wnętrzu. W głowie zakodowały mi się dwa pytania: gdzie ja jestem i co tu robię? Poruszyłam głową aby się podnieść i poczułam przeszywający ból. Ostatnie co pamiętam to te oślepiające światła i nic więcej. Miałam się z kimś spotkać... i nawet nie wiem z kim. Spojrzałam w kierunku dużego okna naprzeciwko mnie. Pogoda była niezbyt pocieszająca, na dworze panowała straszna zawieja. O okna brzęczał deszcz, który już prawie zdążył zmazać wszelkie ślady po śniegu. Do pokoju weszła pielęgniarka i zobaczywszy, że się obudziłam uśmiechnęła się lekko.
- Widzę, że już się wybudziłaś, ale pewnie jesteś cała obolała... W końcu trochę się poobijałaś. - rzekła niezbyt przejmującym tonem, jednak serdecznym.
- Co się stało? - spytałam natychmiast.
- Miałaś wypadek, nie pamiętasz? - spytała - Może to tymczasowy zanik pamięci.... - dodała w zamyśleniu. - To się czasami zdarza po tego typie wypadkach. Ale nie przejmuj się miałaś dużego farta, mogłaś być w dużo gorszym stanie. - westchnęła - Jakiś wariat cię potrącił, prawdopodobnie za szybko jechał... Takie czasy, teraz trudno o dobrego kierowcę.
- Wiecie kto to był?
- Niestety tego nie wiadomo. Ktoś zadzwonił po karetkę i zbiegł z miejsca wypadku. - rzekła zmieniając mi kroplówkę. - Twoja matka oczekuje na korytarzu aż się obudzisz, powiadomię ją. - dodała, wychodząc z sali.